piątek, 28 stycznia 2011

Alpy Szwajcarskie, czyli Zurich via Frankfurt i Dusseldorf

Długo wyczekiwany wyjazd do Zurichu czas zacząć. Bilety zakupione w październiku w taryfie U, czyli tanim kosztem dużo mil. Podróż rozpoczynamy w Radomsku. Przed samym lotniskiem stajemy w Subwayu na kanapkę. Następnie przemieszczamy się do niskokosztowego parkingu nieopodal lotniska. Zostawiamy auto, a w terminalu B lotniska Katowice-Pyrzowice pojawiamy się na godzinę przed odlotem. Po wcześniejszej odprawie online, nasz bagaż możemy zrzucić na stanowisku Business Class. Jednocześnie dowiadujemy się o niewielkim opóźnieniu naszego rejsu LH1357 do Frankfurtu. Na początku 10 minut, jednak samolot z FRA ląduje 20 minut po czasie. Boarding rozpoczyna się niewiele później. Opuszczamu stanowisko postojowe naszym E195 i udajemy się na odladzanie. Jesteśmy opóźnieni już 50 minut.








Szybki start. Na wysokości przelotowej rozpoczyna się serwis. Osławiona kanapka z serem i napoje ciepłe oraz zimne.


Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Wygodna i czysta maszyna, bardzo miła obsługa i dokładne informacje dla pasażerów tranzytowych.
Na wysokości przelotowej mijamy kilka maszyn, m.in. B737 Egyptair, A321 Swiss i A320 Wizzair.


Po godzinie lądujemy na pasie 07R.


Przy hangarach Lufthansa Technik stoi A380. Bardzo długie kołowanie do standu V110, z szybkim przecięciem pasa 07L, wyraźne przyspieszenie i wciskanie w fotel.




Deboarding przez dwa autobusy. Dojazd do terminala zajmuje bardzo dużo czasu, lecz jest niezwykle ciekawy, przejeżdżamy dosłownie pod ogonami B747, A340, B777 i innych dużych maszyn.














Po opuszczeniu autobusu kierujemy się w strefę gateów "A". Miłym gestem od Lufthansy dla pasażerów są wszechobecne automaty z szerokim wyborem bezpłatnych napojów gorących.


Terminal we Frankfurcie jest doskonale oznakowany, nie można się tutaj zgubić. Pomimo jego gabarytów łatwo jest go ogarnąć. Zza szyb doskonale widać cały ruch na płycie. Podczas robienia zdjęć podeszło do nas kilku policjantów z prośbą o pokazanie dokumentów i kart pokładowych na dalszy odcinek podróży. Kontrola przebiegła bezproblemowo. Resztę czasu spędziliśmy buszując po licznych sklepach. Niestety mimo usilnych starań nie znaleźliśmy sklepu firmowego Lufthansy.
Kilka minut po godzinie 18 rozpoczyna się boarding na nasz rejs LH1198 do Zurichu.
Samolot bardzo czysty i zadbany. Mimo wieczorowej pory, obsługa uśmiechnięta. Serwis to jedynie napoje zimne i alkoholowe. Jeszcze przed zakończeniem serwisu, rozpoczynamy zniżanie do pasa 14 na lotnisku Kloten. Gładko lądujemy i kołowanie do rękawa. Podczas opuszczania samolotu, każdy pasażer otrzymał batonik Milka. Przed wyjściem z pokładu poprosiłem o możliwość zrobienia zdjęcia w kokpicie. W odpowiedzi otrzymałem krótkie: Why not? Z kokpitu zabrałem zdjęcie kilku detali panelu i udałem się w stronę hali bagażowej.


Oczekiwanie zajęło tylko 3 minuty. Błyskawicznie pojawiły się pierwsze bagaże z przywieszkami HON.
Po odebraniu bagażu, skierowaliśmy się ku wyjściu i strefie "Hotel Bus". 5 minut później siedzieliśmy w busie naszego hotelu Welcome Inn. Gorąco polecam ten hotel. Przyjazna obsługa, bardzo ładne i komfortowe pokoje z minibarkiem, klimatyzacją, łazienką i TVsat. Po zakwaterowaniu biorę się za pisanie tej części raportu, żeby później w domu było mniej.

Pobudka rano kilka chwil przed wschodem słońca. W planach spotting aż do zmroku. Jemy szybkie śniadanie i idziemy na dworzec kolejowy Kloten kupić całodniowy bilet na strefy 21 i 10. Koszt to 12,80 CHF. Wsiadamy w autobus 732 i jedziemy na terminal. Do godziny 9:15 w planach kilka zdjęć na parkingu P3.



Później schodzimy na dół i kierujemy się w stronę autobusu, który zawiezie nas na taras widokowy. Wstęp 2 CHF. W małym "terminalu" autobusowym przechodzimy security i w niewielkiej sali oczekujemy na autobus. W międzyczasie można posłuchać rozmów pilotów z wieżą na żywo. Nie potrzebujemy własnego skanera - bardzo miły gest ze strony portu lotniczego. Wsiadamy w autobus i jedziemy na taras widokowy zlokalizowany na dachu Terminala E (Dock E). Dostępna jest część zaszklona i odsłonięta. widok praktycznie na całe lotnisko. Przy samym tarasie stoi A380 Singapore Airlines, A346 Thai i kilka Airbusów A330 i A340 SWISS. Spędzamy tutaj równe 2 h.




Kolejnym punktem, który chcemy odwiedzić to miejscowość Oberglatt. Co godzinę możemy dojechać do niej autobusem linii 510. Wysiadamy w Oberglatt Zentrum i kierujemy się "na czuja" w stronę miejscówki. Naszym drogowskazem są lądujące maszyny. Po 20 minutach dochodzimy na podejście do pasa 14 i 16. Na powitanie Ił-76. Trafiliśmy tutaj chyba nie w porę, gdyż ruch był bardzo mały. Z tego miejsca można też uchwycić maszyny, zajmujące pas 16 do startu. Na miejscu bar z szybkim jedzeniem, gorącymi napojami. Gdyby komuś było nadal ciepło przy temperaturze -8*C i silnym wietrze, może sobie kupić również lody. Przegraliśmy z pogodą. Mimo ciepłych napojów, pogoda dawała się we znaki.




Po półtorej godziny wracamy na terminal, a stamtąd na stację Kloten. Obiad w hotelu, zmiana ubrań, krótki shopping i przed godziną 19 wsiadamy w S-Bahn o numerze S7 i jedziemy do centrum Zurichu. Brak planu zwiedzania, dlatego też jest to jedynie spacer wzdłóż rzeki do jeziora i powrót tramwajem na dworzec kolejowy. Zaliczamy jeszcze sklep i kilka minut po godzinie 21 wsiadamy ponownie w pociąg S7, tym razem w przeciwnym kierunku.





Po powrocie do hotelu regulujemy należność i korzystamy z internetu, zamawiamy również transport na lotnisko na następny dzień.
Budzik... 6:20... pora wstać. Mamy 40 minut na ogarnięcie siebie i bagażu. Robię kilka zdjęć pokoju na pamiątkę i czas uciekać. Żegnamy się z recepcjonistą i wsiadamy to busa. Na lotnisko przybywamy o 7:10. Samodzielnie odprawiamy się w komputerze i idziemy oddać bagaż.



Przed odlotem szukamy przyjaznej kawiarenki z widokiem na płytę. Zamawiamy kawę i resztę czasu spędzamy w wygodnych fotelach.

O godzinie 8:55 rozpoczyna się boarding na nasz rejs LH3135, operowany przez Eurowings na CRJ-900. Obłożenie rejsu około 60%.







Pasażerowie szybko zajmują swoje miejsca, my w tylniej części samolotu, punktualnie opuszczamy stanowisko postojowe i kołujemy do progu pasa 28.



Po starcie ukazują nam się piękne szczyty Alp, których niestety nie widzieliśmy z ziemi.



Przez kilka minut kręcimy w lewo, dzięki czemu możemy obserwować pomiędzy chmurami lotnisko Zurich-Kloten.



Po osiągnięciu wysokości przelotowej rozpoczyna się serwis śniadaniowy. Każdy otrzymuje zestaw: musli + jogurt, a następnie oczywiście do wyboru zimne i ciepłe napoje. Biorę sok pomarańczowy i herbatę.



Po 50 minutach lotu, w gęstych chmurach, o bardzo niskiej podstawie i widoczności poziomej 800 metrów, lądujemy na pasie 23L lotniska w Dusseldorfie.



Szybko opuszczamy pokład i kierujemy się za strzałkami z napisem "Transfer".
Na przesiadkę zarezerwowaliśmy sobie 3 h, jak się później okazało - aż 3 h.



Po obejściu pirsu A nie miałem co robić, postanowiłem wyjść na strefę ogólnodostępną i zwiedzić terminal.





Kręcę się 40 minut po terminalu, odwiedzam sklep Lufthansy. Przechodzę security i wracam do air-side. Przy rękawach stoją dwie sztuki A333 Lufthansy, jeden z nich do Miami. Spotting przez brudną szybę we mgle nie należy do najprzyjemniejszych, nie można spodziewać się powalających zdjęć, lecz miłą niespodzianką było spotkanie B773 Emirates, który przyleciał z Dubaju. Robię mu kilka zdjęć.



Do odlotu pozostaje 30 minut. Idziemy do naszej bramki A83. Bardzo szybki boarding ze względu na liczbę pasażerów - 14 osób.



Czeka na nas CRJ-200, obsługiwany przez Eurowings, należący do grupy Lufthansa Regional. Zajmujemy miejsca 5A i 6A. Po starcie rozpoczyna się serwis. Każdy otrzymuje zestaw obiadowy. Dziwne kluski z porem, papryką i klopsikiem. Niestety na zimno, co nie smakuje najlepiej. Do tego dwa chrupkie "paluchy" i stały serwis napojów. Zamawiam sok pomarańczowy i kawę.



Po zakończeniu serwisu, stewardessa podchodzi do każdego z zapytaniem, czy czegoś nie potrzeba. Rozpoczynamy zniżanie, przebijamy kilka warstw chmur. Dotykamy pasa kilka minut przed czasem.



Na płycie widzę przygotowującego się do wypychania B762 Cargojet. Bagaże wyjeżdżają na tej samej taśmie, którą już jeżdżą walizki pasażerów z Oslo-Torp. I tutaj wielki minus dla portu w Katowicach, gdyż powinni wyświetlić na monitorze dokładne informacje na temat wydawanych walizek. Trzeba się było domyślić, że pomiędzy Wizzairowskimi, krążą też nasze.
Po opuszczeniu air-side biegnę na taras. Robię startującego Cargojeta.



Wracamy na parking i obieramy kierunek na Radomsko.



Podsumowując podróż. Na mnie, jako na osobie, korzystającej głównie z Low Costów, taka podróż wywarła bardzo pozytywne uczucia. Do tej pory z większych portów lotniczych korzystałem jedynie w Dublinie, Londynie, Madrycie czy Majorce, dlatego też Frankurt wydawał się ogromny. Lufthansa jest dobrą linią na trasach europejskich, opóźnienie na trasie KTW-FRA zostało spowodowane zapewne oczekiwaniem we FRA na pasażerów tranzytowych i odladzaniem w KTW. Cena, jaką dałem za bilet na trasie KTW-FRA-ZRH-DUS-KTW wg mnie jest bardzo dobra i przy takich kosztach z pewnością ponownie skorzystam z usług tej linii. Samoloty są czyste, zadbane i estetyczne. Obsługa nie nosi sztucznych uśmiechów, jest życzliwa i pomocna. Podczas całej podróży brakowało jedynie słońca na ziemi.