poniedziałek, 31 sierpnia 2009

"To On nadał kurs Wam do nieba..."

Air Show 2009 w Radomiu... Tym razem nie skończył się według planów. Kilka minut po godzinie 13 w swój ostatni lot - do nieba - wzbił się samolot Sukhoi Su-27. Piloci zaprezentowali to co potrafili, pokazali manewry i akrobacje, których uczyli się przez wiele lat, zdobywajac doświadczenie w postaci 2000 h nalotu. Jednym z nich był Zastępca Dowódcy Sił Powietrznych w Białorusi.

Po kilku minutach lotu coś poszło nie tak, maszyna leciała ku ziemi, zniknęła za linią drzew, a 100 000 widzów zobaczyło chmurę dymu, która unosiła się po drugiej stronie lotniska. Zapadła grobowa cisza, przerywana słowami wypowiadanymi przez śmiech: "Kur... on spadł! Dzwoń do TVNu" ; "Patrz, on sie rozwalił.. ha ha" ;
Szkoda, że nie wszyscy zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji. Przecież to nie był zdalnie sterowany model, a poteżna maszyna, za sterami której siedziało dwóch ludzi, dwóch wielkich pilotów, którzy poświęcili swoje życie lotnictwu, a przede wszystkim uratowali tysiace ludzi, którzy mogli zginąć, Dzięki pilotom, którzy nie podjęli decyzji o katapultowaniu się, tylko chcieli sprowadzić samolot na ziemię zdala od zabudowań i tłumów. Mieli do wyboru "uciec" z samolotu poprzez katapultowanie się, ale tego nie zrobili. Powinniśmy być dla nich wdzieczni z tego powodu.

Kilka chwil po tragedii na skanerze usłyszałem: "Znaleźliśmy ciało jednego pilota, drugiego nadal szukamy". Była nadzieja, która zgasła wraz ze słowami: "Mamy drugiego pilota."
Pokazy zostały odwołane - ludzie powoli zaczęli opuszczać teren lotniska, ale znaleźli się również tacy, którzy byli oburzeni decyzją o zakończeniu podniebnych akrobacji.
http://www.onet.tv/air-show-co-mysla-uczestnicy,5431723,1,klip.html#
W obliczu tak wielkiej tragedii oni chcieli bawić się dalej. Ciekawe, co by powiedzieli, gdyby to ich członkowie rodzin lecieli tą maszyną?


"Odrzuciwszy smętność ziemskich kajdanów
tańczę w niebiosach
na skrzydeł srebrnych radości
wspiąłem się się ku słońcu
w nieokrzesaną wesołość chmur
przedzielonych światłem
i oddawałem się tysiącom rzeczy
o których nikt nawet nie śnił
w pętlach, wzlotach i wstęgach
i ciszą umysłu niesiony
przemierzałem nieskalaną świętość przestrzeni
uniosłem dłoń moją
i dotknąłem
oblicza Boga!"