niedziela, 20 grudnia 2009

Warszawa-Kraków by LOT

6.12.2009 - Nareszcie udało mi się przetestować naszego narodowego przewoźnika - Polskie Linie Lotnicze LOT.
Wylot zaplanowany był na godzinę 14:55. Za sprawą wczesnego pociągu z Radomska do Warszawy i niesprzyjającej zdjęciom pogody, na lotnisku byłem już o 12. Od razu postanowiłem się odprawić. Na miejscu okazało się, że nie mogę otrzymać wybranego przez siebie miejsca 1A, gdyż na LO3913 nie ma pełnego obłożenia: 50/64 pasażerów. Otrzymałem miejsce 8A, w samolocie zająłem jednak 6D. Po błyskawicznej odprawie w Terminalu 2 udałem się do kontroli bezpieczeństwa, która również była ekspresowa. Miłym zaskoczeniem było podejście obsługi do pasażerów. Katowice czy Kraków mogą tylko pozazdrościć uprzejmości Straży Granicznej przy security.
Przede mną niespełna trzy godziny oczekiwania na odlot. Przechadzając się po sklepach, zabijałem czas. Po około godzinie zająłem miejsce z widokiem na płytę i zrobiłem kilka zdjęć. Niestety nie są one udane. Na zewnątrz padało, a niebo było szczelnie pokryte niskimi chmurami.





Na godzinę przed odlotem skierowałem się do bramki, z której na 30 minut przed odlotem rozpoczął się boarding. Tutaj dostrzec można ogromny plus numerowanych miejsc. Pasażerowie ustawiają się w kolejce, gdy są o to proszeni, a nie tak jak bywa w Ryanair czy Wizzair - na godzinę przed boardingiem. Niestety nie obyło się bez spóźnialskich pasażerów i w autobusie, który miał nas zawieźć pod samolot czekaliśmy ponad 15 minut.
Po przybyciu na miejsce okazało się, że naszą dzisiejszą maszyną będzie ATR72 SP-LFC, który należy do spółki euroLOT. Włączyłem GPSa i nasłuch, a następnie wygodnie rozsiadłem się w fotelu. Miejsca na nogi było wystarczająco. Fotele wygodne.
Odlot punktualny. Po starcie skierowaliśmy się na DEDOL, a nastepnie na JED.
Podczas lotu serwis obejmował kawę/herbatę/sok pomarańczowy/wodę gazowaną/wodę niegazowaną oraz Prince Polo, które po krótkiej przerwie powróciło na pokłady LOTu.
Miłym zaskoczeniem były dla mnie silne turbulencje, których dotychczas nie doświadczyłem na żadnym z moich 50 lotów. W kabinie bardzo głośno, ale nic nie przebije Jetsterama 32.

Po wylądowaniu udałem się do kokpitu, gdzie miałem przyjemność porozmawiać z kapitanem i zrobić kilka zdjęć.



O 15:50 byłem w hali przylotów, następnie kierunek: Kraków Główny PKP i przed 21:00 byłem w domu.
Reasumując, trudno jest określić linie lotnicze po jednym locie, ale uważam, że serwis na lotach krajowych w LOT jest bardzo dobry. Siedzenia są wygodne, nie ma problemu z miejscem na nogi. Obsługa jest sympatyczna i uśmiechnięta. Z pewnością powrócę jeszcze na pokład tego przewoźnika.