niedziela, 26 grudnia 2010

Podsumowanie 2010 cz. I (styczeń-maj)

Koniec roku 2010 zbliża się wielkimi krokami. W związku z tym postanowiłem napisać podsumowanie tego, jak dla mnie, bardzo dynamicznego i ciekawego okresu. Wiele się w tym roku wydarzyło. W liczbach przedstawia się to w następujący sposób:
W 12 miesięcy odbyłem 31 lotów.
Odwiedziłem 16 zagranicznych portów lotniczych.
Skorzystałem z usług 6 linii lotniczych.
Przebyłem 29 591 km drogą powietrzną.
Spędziłem w samolocie blisko 60 godzin.
Być może nie jest to imponujący wynik, ale w moim przypadku i przy moich możliwościach, uważam go za mały sukces.

---STYCZEŃ---

Pierwszy lot w nowym roku odbył się pod koniec stycznia. Dzięki siódmym urodzinom Germanwingsa, linii należącej do Lufthansy, miałem okazję gościć na pokładzie ich Airbusa A319. Jednocześnie była to doskonała okazja do odwiedzenia Kolonii. Lot powrotny liniami Wizzair i tutaj już pierwsza niemiła niespodzianka w postaci 5-godzinnego opóźnienia.






---LUTY---

Na początku ferii Berlin-Tegel. Krótki 3-godzinny spotting w zimowej scenerii nie należał do najprzyjemniejszych ze względu na ujemną temperaturę i padający deszcz ze śniegiem. Taras widokowy był zamknięty, a zdjęcia zostały robione w łączniku między terminalami. Większość ruchu to oczywiście Air Berlin.




Ryanair... Bardzo kontrowersyjna linia, wiele osób nie chce nawet patrzeć na ich samoloty. Dla mnie jest to globalny PKS, który dowozi mnie do wielu ciekawych zakątków Europy za śmieszne pieniądze - tym razem odwiedzam Bergamo/Mediolan i Madryt za dosłownie kilkadziesiąt złotych. Pierwsza wizyta we Włoszech i Hiszpanii. Lotnisko Barajas zadziwia swoimi rozmiarami i infrastrukturą. Lądujemy o północy na jednym z czterech pasów, udajemy się do hotelu, a kolejne dwa dni spędzimy na zwiedzaniu Madrytu i spottingu.





Kilkugodzinny wypad do mroźnego Torp/Oslo. W Polsce +17*C. Kraj, gdzie półlitrowa butelka wody jest droższa od półlitrowej puszki piwa, gdzie temperatura na południu kraju dochodzi do -25*C, a zestaw w McDonald's to "jedyne" 50 zł. Szybka kawa na rozgrzanie i tak szybko jak przyjechaliśmy do miasta, uciekamy z powrotem na lotnisko. Amplituda temperatur, jaka działała na nasz organizm to jedyne 42*C. Aż dziwne, że się nie pochorowaliśmy.



Dwa dni później wypad do Memmingen/Monachium nie wypalił. Kilka dni po opłaceniu rezerwacji dowiaduję się o jej anulowaniu. Ze względu na małe zainteresowanie połączeniem, zostaje ono zamknięte. Zmiana planów - lecimy na cały dzień do Dortmundu. Niemiecki odpowiednik Katowic, ale bardziej zadbany i nieco ciekawszy. Zwiedzamy miasto, robimy zakupy i powrót do kraju. Ferie można uznać za bardzo udane :)



---KWIECIEŃ---

Z dwudniowego pobytu w Manchesterze nici - Eyjafjallajökull skutecznie pokrzyżował nam plany, lot odwołany, kasa zwrócona. A miało być tak pięknie... ;)



---MAJ---

Po krótkiej przerwie czas wznowić latanie. Na pierwszy ogień letnich wyjazdów idzie Larnaka, Cypr. A to dzięki promocji rumuńskich linii Blue Air. Za jedyne 60 EUR można odbyć podróż tam i z powrotem. Na miejscu rezerwujemy hotel za 13 EUR za osobę za noc, wypożyczamy przyjemnego Chevroleta Aveo i rozpoczynamy majówkę. W zaledwie dwa dni udało nam się objechać południowe wybrzeże, został też czas na spotting. Emirates na A330-200 kilkanaście metrów nad plażą to bardzo miły widok. Takie małe St. Maarten. Pogoda dopisała, +25*C i błękitne niebo - tego nie można opuścić obojętnie. Z samego rana wsiadamy w B737-800 i wracamy do kraju.




Dzień później wsiadam w nasze krajowe PKP i zmierzam w kierunku Wrocławia. Tam spotykam się z resztą ekipy. Bolonia, Italia! - ale najpierw Londyn i po raz kolejny - spotting na Heathrow. Wulkan się wyciszył i loty zostały wznowione. Zdjęcia można uznać za udane. Dwa dni później wylot do Bolonii. Tam bierzemy taxi do miasta, zwiedzamy główny plac miasta i idziemy na prawdziwą włoską pizzę, yummy! Następnie wracamy na lotnisko, by o czasie wylecieć do Katowic.



C.D.N.