poniedziałek, 12 grudnia 2022

[LATAM2022] Punta Arenas

 Wczesnym popołudniem meldujemy się w hostelu. W sumie podczas całego wyjazdu postawiliśmy na spanie budżetowe, żeby ograniczyć koszty. Booking -> pokój prywatny z łazienką i ocena minimum 7,5. Na 10 różnych miejsc, w których spaliśmy, 3 okazały się takie, że chętnie byśmy odwołali i pojechali gdzie indziej. Nie robiliśmy tak tylko dlatego, bo rezerwacje już były bezzwrotne i byliśmy schodzeni i zmęczeni. Po zrzucie rzeczy idziemy na przechadzkę i ogarnąć wycieczki na Isla Magdalena, żeby zobaczyć pingwiny. 



Punta Arenas to najbardziej na południe położone miasto w Ameryce Południowej, biorąc pod uwagę kontynent. Z większych miast niżej jest jeszcze Ushuaia i Puerto Williams. Dzisiaj miasto żyje przede wszystkim z turystyki, ale przez budową Kanału Panamskiego miało bardzo duże znaczenie. Leży nad Cieśniną Magellana i w mieście widoczne są miejsca, które o nim przypominają. Pojawił się tutaj po raz pierwszy w 1520 roku, opływając świat.



Zakupione kilka dni wcześniej wiatrówki i puchówki przydały się od razu. #kieleckie Mocny wiatr, niska temperatura i ostre słońce. No tego słońca nie doceniliśmy, dzień później wychodzą nam bordowe wypieki, a kilka dni później schodzi skóra z nosa i z szyi. Tak, tak, początek lata. Indeks UV w aplikacji pogodowej wysoki, w plecakach mamy pięćdziesiątki, które na drugi dzień idą w ruch.

Mocno zziębnięci idziemy się ogrzać na hamburgery i... zimne piwo.



Cholera, narobiłem tych zdjęć w pionie, kiepsko się to pewnie ogląda na innym urządzeniu niż telefonie. 

Burger obfity, smaczny, dobrze wysmażony. Z czasem wpada sporo lokalsów, więc pewnie się broni. Dalej już najedzeni kontynuujemy piesze zwiedzanie miasteczka.

Docieramy do agencji turystycznej, która jako jedyna w mieście może organizować wycieczki, żeby zobaczyć pingwiny. Sorry mister, fully booked. Robimy kocie oczy, próbujemy ugadać dziewczynę za biurkiem. Czy chciała nas spławić czy wywołaliśmy współczucie, tego się nie dowiemy. Mówi, że wycieczka rusza z biura o 6:30, bądźcie kilka minut wcześniej. Zawsze ktoś nie przychodzi. Całe życie na stendbaju ;)




Jaaaki ten dzień długi. Słońce zachodzi tego dnia kilka minut po dwudziestej pierwszej. Wracamy do hostelu za widoku, Krzyż Południa spróbujemy zobaczyć kiedy indziej.