niedziela, 11 grudnia 2022

[LATAM2022] Santiago - Punta Arenas by LATAM

 Na lotnisko jedziemy w taki sam sposób, jak przyjechaliśmy. Firma autobusowa to Centropuerto, bilet kosztuje około 12 PLN w jedną stronę. Wcześniej odprawiamy się online, ale zaglądamy na check-in, aby zapytać o booking. No strona internetowa nie kłamie - 0 wolnych miejsc, a nawet overbooking. Żołądek podchodzi nam do gardła, fajnie byłoby się zabrać. Auto wynajęte, czas na bezpłatne odwołanie noclegów minął, czasu szkoda. Zaczynamy rozglądać się za biletami pełnopłatnymi. Połączenie z Santiago do Punta Arenas obsługuje dwóch przewoźników - LATAM i Sky Airline. Od 3 do 5 połączeń dziennie i wszystkie pełne na najbliższe dwa dni, jeszcze na kolejny dzień są jakieś pojedyncze bilety po 1500 PLN w jedną stronę.

Na lotnisko przyjechaliśmy półtorej godziny przed odlotem. Przechodzimy szybkie security. Tablet? Nie wyjmuj, po co? Woda? A weź, ile chcesz. Powerbanki, ładowarki, aparat, obiektywy, kable? Zostaw w bagażu. Kontrola przebiega bardzo liberalnie, nawet ciężkie buty trekkingowe ponad kostkę nie stanowią problemu, a na płyny i bluzy nikt nie zwraca uwagi. 

Od razu lecimy pod gate. Za biurkiem stoją trzy osoby, żadna nie mówi po angielsku... Na szczęście po sekundzie zjawia się kolejna, dla której angielski nie jest problemem. Zagadujemy o jumpseaty. Oprócz nas chcą się zabrać jeszcze trzy osoby, ale mamy wyższy priorytet. Szczęśliwie okazuje się, że kobieta jest szefową pokładu. Jesteśmy dogadani, pozostaje jeszcze zgoda kapitana. Chwilę później, wchodzimy na pokład z wydrukowanymi kartami pokładowymi z miejscami 1X i 2X. Dzisiaj polecimy B787-8 o regu CC-BBF. 




Załoga szkoli nas z obsługi drzwi, które doskonale znamy, ale musimy wysłuchać ;) Boarding completed. Za chwilę wpada szefowa i zaprasza nas na normalne fotele. Kilka osób zostało wycofanych z rejsu. Siadamy w trzecim rzędzie ekonomicznej, zaraz za biznesem.


Podczas lotu, który trwał 2:45 każdy dostał batonika i miał możliwość wzięcia kawy, herbaty i wody. 


Pasażerowie po prawej stronie przez cały lot mogli podziwiać piękne Andy, wszystkie szczyty i laguny, które potem będziemy odwiedzać. No cóż, oni widzieli z góry, my zobaczymy na miejscu.


Na miejsce dolatujemy przed czasem. 

Kilka chwil po lądowaniu jesteśmy przy stanowisku wypożyczalni Mitta. O dogadanie się po angielsku nie mieliśmy obaw, bo tydzień przed wylotem kontaktowaliśmy się z biurem w celu wystawienia zgody na wyjazd samochodem do Argentyny. Formalności chwilę trwają, dostajemy samochód. Ruszamy do miasta, telefon, zawracajcie, nie ten samochód. Zmieniamy, kapeć. Teraz oni zmieniają, koło. W końcu po kolejnej godzinie jesteśmy w drodze do hotelu w Punta Arenas. Po drodze zatrzymujemy się w supermarkecie i robimy zapasy prowiantu na cały tydzień.