poniedziałek, 2 stycznia 2023

[LATAM2022] Punta Arenas - Puerto Natales

 Relacja idzie jak po grudzie. Dużo pracy, na dodatek w święta, więc święta po świętach z rodziną, dlatego też złapałem duże zaległości. Jak już się próbowałem do tego zabrać to okazało się, że wszystkie zdjęcia są zmiksowane datami i nie da się ich uporządkować w żaden sposob. W końcu z grubsza się udało. Mam nadzieję, że od teraz trochę relacja przyspieszy.

Rano jesteśmy umówieni na wycieczkę, żeby zobaczyć pingwiny. W biurze stawiamy się kilka minut po 6. W środku nerwowa atmosfera, kobieta nie przyjmuje płatności, wszyscy coś sprawdzają w telefonach. Chwilę później wszystko jasne - wycieczka odwołana, zbyt duży wiatr i prognozy na najbliższe godziny. 

Zyskujemy pół dnia ekstra. Szybka zmiana planu i jedziemy prosto do Puerto Natales. Ze względu na kiepskie prognozy w tamtym regionie, chcieliśmy najpierw obejrzeć pingwiny, no ale i tutaj pogoda pokrzyżowała nam plany. Do przejechania mamy około 250 km. 

Na trasie trzeba uważać na bardzo liczne stada owiec, strusie, gwanako i dzikie konie. Niemal nie schodzą nam z oczu. Kończy się jedno stado, a zaczyna kolejne. Za to ruch samochodów jest znikomy, dzięki czemu jazda to czysta przyjemność.







Drogi są w bardzo dobrym stanie, międzymiastowe znacznie lepsze niż w Polsce. Nie spotkaliśmy dziur, ubytków, wybojów, itp. Tempomat na 120 i po nieco ponad dwóch godzinach dojeżdżamy na miejsce. 

Im bliżej Puerto Natales tym pogoda staje się coraz gorsza. Na początku przelotnie, a potem obficie pada. Do zagospodarowania mamy większość dnia, a biorąc pod uwagę, że słońce zachodzi koło 22 to mamy dużo więcej czasu niż siły.



Jedziemy do Parku Narodowego Torres Del Paine. Oprócz wielu szlaków pieszych, które też planujemy odwiedzieć wkrótce, można go przejechać po trasie samochodowej. Pierwszym przystankiem jest Cueva Milodon (Jaskinia Milodon).



Jaskinia jest pomnikiem przyrody, w którym znaleziono pozostałości górskiego leniwca, który żył tutaj przez tysiące lat w czasach prehistorii. Czy warto się tutaj zatrzymać? Moim zdaniem czas, jaki tutaj w sumie spędziliśmy - około 2 godziny był ok, bo aura nie sprzyjała. Ale w przypadku dobrej pogody lepiej pominąć to miejsce i jechać w góry. 

Jak się okazuje - do końca nie odespaliśmy podróży, pracy i trudu wędrówki, dlatego postanawiamy przeczekać trochę deszcz i zasypiamy na trzy godziny w samochodzie. Trochę się przejaśnia, robimy użytek z prowiantu, pijemy kawę i jedziemy po widoki.