wtorek, 7 czerwca 2022

[CA2022] San Francisco cz. I

 Do San Francisco wjeżdżamy imponującym mostem od strony Oakland (zdjęcia w dalszej części relacji). Tym razem nasza meta to motel Royal Pacific Motor Inn przy Lombard Street. Dobra baza wypadowa do zwiedzania miasta. Wszędzie blisko z buta i w zasięgu komunikacji miejskiej, która jest bardzo tania, jeśli kupujemy bilet przez aplikację MuniMobile. Wtedy całodzienny bilet na wszystko, włącznie z tramwajami linowymi to koszt 13 USD. Kupując tradycyjnie poza aplikacją płacimy 26 USD, więc różnica znacząca.



Rano sobie pozwoliliśmy. Wstajemy znacznie później niż w poprzednie dni. Powoli organizm buntuje się wczesnym pobudkom. Podobnie jak research nie jest już tak dokładny przed przyjazdem gdzieś, tak znacznie więcej improwizacji wkrada się do naszej wycieczki. Czy mówiłem już, że jeden dzień na San Francisco to zdecydowanie za mało? ;) Widok z naszego "balkonu".


Nasz hotel mieści się przy samym Chinatown, o czym przypominają wszechobecne szyldy oraz nieopodal Transamerica Pyramid.


Na śniadanie zaglądamy do mocno turystycznego, ale i rekomendowanego miejsca Mama's.


Kolejka na szczęście idzie szybko. Ciekawy koncept polega na zamówieniu i opłaceniu zamówienia w okienku przed wejściem do restauracji. Dzięki temu szamkę otrzymujemy wkrótce po zajęciu stolika i nie tracimy czasu na oczekiwanie na kelnera.

Ja zamawiam śniadaniowe burrito, którego oczywiście nie zrobiłem zdjęcia. Za to żona dokładnie obfotografowała swój talerz, który wyglądał dużo lepiej niż mój.


A nie, jednak burrito się znalazło jako kadr z jakiegoś filmu.


Porcja może nie jakaś imponująca, ale za to mega sycąca i w połączeniu z dolewką kawy wystarczyła na długie godziny eksplorowania miasta. Wpadliśmy do tej śniadaniowni w dobrej porze, bo już po wszystkich. Nie było ciśnienia, że ktoś czeka w kolejce na zewnątrz i mogliśmy trochę posiedzieć.


Dopijamy kolejną kawę i lecimy zwiedzać.