Jak jedzenie w San Francisco - to Chinatown. Z polecenia idziemy do Z&Y Restaurant. Zamawiamy dwa klasyki, czyli Orange Chicken i Kung Pao Chicken. Znane przez nas dania z popularnej sieciówki Panda Express - mamy nadzieję, że tutaj będą znacznie lepsze i bardziej autentyczne.
No co tu dużo mówić - mega dobre, wyraziste w smaku i możemy szczerze polecić. Spalamy trochę kalorii kręcąc się jeszcze po Chinatown.
Wsiadamy kolejny raz w tramwaj i jedziemy przed siebie
Dojeżdżamy do wybrzeża i kierujemy się na deser na Ghirardelli Square. To firma, która robi czekoladę, coś jak nasz Wedel. Bierzemy jeden kubek na pół i z podziwem patrzymy na innych, którzy biorą taki na głowę.
Kolejne kroki kierujemy do doków, gdzie króluje turystyczno-plażowa atmosfera i można zobaczyć setki lwów morskich, które znalazły tutaj schronienie po trzęsieniu ziemi w 1989 roku i tak już zostały.
Na koniec zbieramy samochód, który wcześniej zostawiliśmy pod hotelem i jedziemy do The Painted Ladies. Rzędu pastelowych domów, które znajdują się przy zielonym parku. Dosyć fotogeniczne miejsce, z resztą jak prawie całe San Francisco. Trafiamy tam chwile przed zachodem słońca.
Zwiedzanie San Francisco kończymy przy plaży z widokiem na Golden Gate.
Robi się ciemno, zajeżdżamy jeszcze do sklepu kupić coś na śniadanie i zaopatrzyć się w prowiant do samochodu i kierujemy się w stronę lotniska, obok którego mamy hotel.