niedziela, 21 lutego 2010

Raport z podróży: Madryt i Bergamo

15.02.2010 r.
Katowice-Bergamo //W60135 //Airbus A320 HA-LPD
Bergamo-Madryt //FR5996 //Boeing 737-800 EI-DWX


Dzień zaczął się już o 2 w nocy. Wyjazd z domu o 2:45 i w ciągu 1,5 h jestem na lotnisku. Byłbym tu znacznie wcześniej, gdyby nie nasze polskie drogi i drogowcy, których jak zawsze zaskoczyła zima. Drogi oblodzone, średnia prędkość na drodze ekspresowej to ok. 65 km/h .
Po raz pierwszy miałem okazję wypróbować odprawę internetową Wizzair. Tak jak w Ryanair, wymagane jest tutaj podanie wszystkich danych dokumentu tożsamości.
Na półtorej godziny przed odlotem udajemy się do security, które przechodzi dosyć sprawnie. Warto zaznaczyć, że bramki są bardziej podkręcone niż na innych lotniskach, z których miałem okazję korzystać. W Madrycie czy Bergamo nie było żadnych problemów, natomiast tutaj przedmiotem piszczącym były buty.
Odlot do Bergamo nieco opóźniony. Jak poinformował nas F/O, opóźnienie spowodowane było długą kolejką do odladzania. Przed nami z de-icingu skorzystały trzy Wizzairy oraz Cirrus Airlines. Od ziemi oderwaliśmy się około 30 minut po czasie.
Wbrew tego co mówili znajomi, nad Alpami nie odczuliśmy prawie żadnych turbulencji. Ze względu na widoki za oknem – Alpy – mogę uznać ten lot za najciekawszy jaki odbyłem.






Po około godzinie rozpoczęliśmy zniżanie do lotniska Bergamo-Orio Al Serio, które według Ryanaira i Wizzaira oraz kilku innych linii przynależy do Mediolanu, leżącego 50 minut pociągiem od centrum.
W Bergamo lądujemy 20 minut po czasie. Szybko opuszczamy samolot i udajemy się na parking zlokalizowany na zachód od terminala. Spotting w tym miejscu jest spokojny. Lokalne służby lotniskowe nie robią problemów fotografującym. Ku naszemu zdziwieniu jesteśmy interesującymi obiektami dla samych pilotów, którzy podczas kołowania często przez kilkanaście sekund zawieszali na nas swój wzrok i pewnie dziwili się „co Ci wariaci tam robią?” :P



Po kilku godzinach spottingu wsiedliśmy w autobus i skierowaliśmy się do centrum Bergamo. Dobowy bilet na komunikację miejską kosztuje 3,5 EUR. Obejmuje autobusy i funiculare. Można go kupić w informacji lotniskowej. Do biletu można wziąć darmowy plan miasta.
Po przyjeździe do miasta znaleźliśmy pierwszy funiculare, którym pojechaliśmy na Citta Alta. Bardzo przypadła nam do gustu ta część miasta, położona na wzgórzu.



Wąskie uliczki, małe sklepiki oraz włoska architektura nadają klimat temu miejscu, dlatego też gorąco polecam wszystkim te rejony.






Po niekrótkim spacerze po Citta Ata pojechaliśmy drugim funiculare o kolejne kilkaset metrów w górę na zamek San Vigilio , z którego roztacza się piękny widok na Bergamo i okolice. Wstęp jest darmowy.






Po godzinie zjechaliśmy do centrum. Następnie wsiedliśmy w autobus linii 1 i po 15 minutach znaleźliśmy się ponownie w terminalu. Do wylotu zostało nam kilka godzin. Jeszcze szybki spotting na parkingu, a później poszliśmy na sklepy do Orio Center, który znajduje się naprzeciwko terminala. W nim spędziliśmy ok. 2 h.
W kolejce do security ustawiliśmy się na niecałe dwie godziny przed odlotem. Przed rozpoczęciem odprawy bezpieczeństwa, każdy pasażer zostaje „przeskanowany” przez obsługę Ryanair. Przechodzi się najpierw do osoby sprawdzającej karty pokładowe, a następnie ważenie bagażu podręcznego oraz kontrola wymiarów. Security przechodzi niezwykle szybko. Odlot do Madrytu liniami Ryanair zaplanowany na 21:00 został opóźniony na 21:40. W rezultacie w powietrzu znaleźliśmy się o 21:50.



Na lotnisku Madrid-Barajas pokołowaliśmy do gate przy Terminalu 1-2-3. Obok nas stał Embraer 170 LOTu. Około 00:40 wyszliśmy na zewnątrz i skontaktowaliśmy się z naszym hotelem, by ktoś z obsługi nas odebrał. Na bus nie czekaliśmy dłużej jak 5 minut. Obsługa hotelu „Tryp Diana” 4**** niezwykle miła i sympatyczna. Po zakwaterowaniu, udaliśmy się do naszego pokoju.




16.02.2010 r.

O godzinie 10:30 pobudka. Hotelowy bus zabrał nas do Terminalu 1, skąd metrem pojechaliśmy do miasta. Bilet dobowy na całą sieć madryckiego metra kosztuje 5,20 EUR. Linia numer 8, która kursuje na lotnisko rozpoczyna swój bieg w Terminalu 4, a kończy na stacji Nuevos Ministerios. Aby dojechać na główny plac Madrytu należy przesiąść się na inną linię. Przemieszczanie się w metrze jest bardzo łatwe. Tunele i perony są doskonale oznakowane, a poruszanie się po nich dla nikogo nie powinno stanowić problemu. Na zwykłej stacji metra w mieście przy wejściu należy bilet wrzucić w automat. Przy wyjściu nie jest już to wymagane. Wyjątkiem są stacje na lotnisku, gdzie przy wejściu jak i przy wyjściu należy włożyć bilet do bramki.




Pierwszym punktem naszego zwiedzania Madrytu był stadion Realu Madryt – Santiago Bernabeu. Chętni mogą zwiedzić wszystkie najważniejsze punkty na stadionie – opłata 15 EUR. Przy wejściu oczywiście security.
Kolejnym punktem była Gran Via. Jedna z ważniejszych ulic w mieście.











Następnie udaliśmy się w kierunku Palacio de Real Madrid, czyli pałacu królewskiego. Nie jest on zamieszkiwany przez głowę państwa. Wykorzystywany jest jedynie do przyjmowania ważnych delegacji i oficjalnych spotkań.







Ostatnim punktem naszego skromnego zwiedzania była arena walk z bykami, przy której niestety rozbił się jakiś cyrk, skutecznie zasłaniając główne wejście na stadion.



W godzinach popołudniowych postanowiliśmy zrobić kilka-naście/dziesiąt/set) zdjęć z jednej z bardziej znanych miejscówek – górki spotterskiej nieopodal stacji Barajas. Uwaga: stacja Barajas nie jest zlokalizowana na lotnisku, a poza nim. Znajduje się ona pomiędzy stacją Terminal 4 a stacją Terminal 1-2-3. Dojście na górkę jest dość niebezpieczne i skomplikowane. Brak przejść dla pieszych i ryzykowne przebieganie przez ronda, drogi ekspresowe i drogi lokalne oraz przejście niezabezpieczoną kładką nad autostradą wymaga niemałej uwagi i trzeźwości umysłu. Trzeba być bardzo ostrożnym, bo o wypadek bardzo łatwo. Od 16 do zmroku spędziliśmy na górce. Niestety w tych godzinach nie spotka się już szerokich maszyn. Podczas drogi na górkę w oddali widzieliśmy Boeinga 767-300 LAN z wingletami. Z daleka było widać również B763 British Airways. Większość maszyn to Airbusy Iberii oraz Spanair’a jak i 737 Ryanair, MD-8x Spanair oraz kilka CRJs Iberia Regional.




Noc z 16/17 lutego spędziliśmy w McDonald’s w Terminalu 4.







17.02.2010 r.
Madryt-Bergamo //FR5992 //Boeing 737-800 EI-DWX
Bergamo-Kraków //FR6876 //Boeing 737-800 EI-DLG "Żegnamy PLL LOT"


O godzinie 2:30 bezpłatnym lotniskowym autobusem pojechaliśmy na Terminal 1-2-3, skąd operuje Ryanair. Rozmiary strefy pasażerskiej są imponujące. By dojść ze strefy gateów A do strefy E należy przejść dosyć spore odległości. Nasz gate – D58 znajdował się w połowie drogi. Do przejścia mieliśmy połowę Airside.
Pasażerowie Ryanair są oczywiście specjalnie traktowani. Obsługa z gate nie pozostała obojętna na paxów i prawie każdy musiał włożyć swój bagaż podręczny w wymiarową kratkę Ryanair, by sprawdzić czy jest w dopuszczalnych wymiarach.
Odlot do Bergamo punktualnie o 6:00 z pasa 15L. Przylot przed czasem.
Na przesiadkę na samolot do Krakowa mieliśmy nieco ponad 2 h. Postanowiliśmy pójść raz jeszcze na znajomą miejscówkę na parkingu.
Na godzinę przed odlotem ponownie dokładny pomiar wagi i rozmiarów bagażu. Odlot punktualnie o 10:25. Miłym zaskoczeniem była maszyna, jaką polecieliśmy do Krakowa – B738 z napisem „Żegnamy PLL LOT”.




Po wylądowaniu w Balicach udałem się na taras. Okazało się, że w tym czasie awarię ma wieża kontroli lotów w Warszawie i wszystkie samoloty są w holdingach lub zostały przekierowane do Krakowa. Tym sposobem udało mi się zrobić A321 Turkish Airlines, A320 British Airways oraz A318 Air France i jeden nadprogramowy E170 LOTu.
Podróż zakończyłem wyjściem z pociągu na stacji Radomsko.




Podsumowując, wycieczka była bardzo ciekawa i pełna wrażeń. Madryt niczym mnie nie zaskoczył, a można powiedzieć, że nawet i znudził. Niestety brak mu „wielkich” budowli na miarę znanych obiektów z Londynu czy Paryża. Bergamo to już inna bajka. Ciekawa architektura oraz włoski wygląd nadają temu miastu niepowtarzalny klimat. Przelot nad Alpami to jeden z najpiękniejszych widoków w moim życiu. Z pewnością nie odpuszczę sobie w przyszłości porannego spottingu w Madrycie oraz ponownego zwiedzenia Bergamo wraz z przelotem nad Alpami.