poniedziałek, 9 maja 2022

[CA2022] Dzień 1 i 2 - WAW-LAX i Joshua Tree

Wylot do LAX na pokładzie LO21 zaplanowany na 11:20 niestety doznaje kilkugodzinnego opóźnienia. Rano przyszedł mail, że wylot został przesunięty na 15:45. Sprawdzam, że zaplanowany jest B787-9 SP-LSC, który ląduje z JFK dopiero o 13:00. Mamy ten przywilej, że dojazd na lotnisko zajmuje niecałe 10 minut, dlatego z domu wychodzimy chwilę przed 14.
Szybko zrzucamy bagaż, odbieramy karty pokładowe i po 30 minutach od wyjścia z domu jesteśmy pod gate. Nie planowałem pisać relacji, dlatego zdjęć wykonanych podczas lotu nie posiadam. Dodam tylko, że lecieliśmy w premium, gdzie było jedno miejsce wolne. Nasi rodzice rozsiedli się w wypełnionym do ostatniego miejsca biznesie, a sam przelot przebiegał bez niechcianych atrakcji. Na około godzinę przed lądowaniem mijamy Wielki Kanion Kolorado, który robi równie imponujące wrażenie z powietrza, jak i z ziemi.
Do Los Angeles dolatujemy prawie 4 godziny po czasie i docieramy do całkowicie pustej kontroli paszportowej, która często zabiera nawet do trzech godzin. Już godzinę po przylocie siedzimy w Chevrolecie Suburbanie z wypożyczalni Enterprise, której jestem wiernym klientem. Niezależnie czy biorę auto w USA, Kanadzie czy Słowenii nie spotkałem się nigdy z naciąganiem na uszkodzenia, wciskaniem dodatkowego ubezpieczenia czy problemem z dostępnością już zarezerwowanych samochodów. 
Wrzucamy 4 duże i 4 małe walizki do bagażnika, wypełniając go do ostatniego cala. Pomimo, że furka z zewnątrz jest ogromna i robi wrażenie, to w środku miejsca nie jest jakoś powalająco dużo. Fotele w układzie 2-3-3, więc każdy będzie miał obok wolne miejsce. Silnik około 5 litrów, więc mieliśmy obawy o spalanie. Ostatecznie po 3000 km wyszło 11,8 l/100 km.
Dzień wcześniej sprawdzałem czasy przejazdu do naszego motelu oddalonego o 230 km od LAX i Google wskazywało prawie 4 h, dlatego miałem pewne obawy, o której godzinie dojedziemy na miejsce. Przez nasze opóźnienie korki nas ominęły i już po 2:15 h możemy odebrać karty do pokoi.
Hotel nazywa się High Desert Motel i korzystam z niego już drugi raz. Jest czysto, w dobrej lokalizacji. W sam raz na spanie i jazdę dalej.


Rano budzi nas piękne słońce, ale dosyć niska temperatura. Aby zaoszczędzić czas i żołądki, śniadania robimy sobie sami. Jako doświadczeni noclegowicze w amerykańskich hotelach chcemy uniknąc wszechobecnych jajek w proszku i wątpliwej jakości kiełbasek, dlatego stawiamy na tradycyjną polską mielonkę turystyczną i warzywa. Wraz z poranną rosą zbieramy się w drogę i na pierwszy rzut odwiedzamy Park Narodowy Joshua Tree.
Wybierając się do USA z zamiarem zwiedzania parków narodowych warto zaopatrzyć się w kartę American Pass. Kosztuje $80 i jest ważna rok. My mamy jeszcze ważną kartę z ubiegłego roku, dlatego tym razem zwiedzamy "za darmo".
Oprócz ciekawych drzew można spotkać również formacje skalne, poniżej czaszka.




A także całe pole kaktusów Cholla.



Po kilku godzinach krążenia wokół drzew Jozuego wyjeżdżamy w stronę miasta Needles.