Ktoś wspominał o dobrych drogach? No to wjeżdżamy do parku narodowego. Kończ się asfalt, zaczyna żwir, wertepy i muldy. Pogoda? Deszcz przeplata się ze słońcem, wiatrem, przejaśnieniami, ulewą i mgłą. W ciągu najbliższych kilku godzin temperatura waha się od 10 do 20 stopni, pada deszcz, śnieg, deszcz ze śniegiem, a wiatr muska delikatnie twarz, by za chwilę urwać głowę.
Szukamy jakiegoś lekkiego podejścia na punkt widokowy. Nad nami majestatycznie szybują kondory andyjskie. Przelatują często bardzo nisko nad ziemią, chwilami zastanawiamy się czy nie będziemy kolejnym celem ;)
Znajdujemy punkt widokowy, podobno niesamowity i niezadeptany przez ludzi. W drodze do góry mijamy Niemców, którzy ostrzegają nas przed szalejącym wiatrem u góry. Widoki po drodze niesamowite.