czwartek, 4 czerwca 2015

Dubaj cz. X - Desert safari

Wybór firmy, z którą pojedziemy na wycieczkę na safari to prawdziwe wyzwanie. Jest ich w Dubaju prawie 30, każda z nich ma podobny program, który na pierwszy rzut oka niczym się nie różni, ale zakres cen jest duży. Najtańsze zaczynają się od 90 AED, najdroższe kończą na 450 AED, a w niektórych można skorzystać jeszcze z voucherów "buy 1 get 1 free". Nam w wyborze pomógł popularny serwis tripadvisor.com, gdzie każdej firmie użytkownicy portalu mogą wystawić oceny. Czy one są sponsorowane czy nie - trudno ocenić, jednak nasz wybór padł na firmę "North Tours". Cena za osobę bez promocji to 185 AED, a z promocją 295 AED (jedna osoba jedzie gratis, więc wychodzi prawie 150 AED, więc różnica w cenie niewielka). My pojechaliśmy bez promocji.
Cena obejmowała:
- odbiór z dowolnego hotelu na terenie Dubaju i przejazd ok. 50 km na wydmy
- około 60 minutowa jazda po wydmach
- kolacja arabska
- korzystanie z atrakcji w czymś na wzór oazy: henna, szisza, jazdy na wielbłądach, jazda na desce po wydmach
Taka wycieczka dla mas ;)

Ale zacznijmy od początku. Wybraliśmy tą wycieczkę głównie ze względu na możliwość pobujania się po wydmach i zjedzenia czegoś dobrego. Rezerwacja wycieczki odbywała się mailowo, nie wymagano żadnej przedpłatny, a płatność regulowaliśmy już po zakończeniu. Było to uczciwe i dawało powiedzmy komfort, że jak coś nie spełni naszych oczekiwań to nie zapłacimy pełnej sumy i to nawet podkreślał nasz kierowca. Punktualnie, a nawet przed czasem (15:30) przyjechała po nas 7-osobowa Toyota Land Cruiser, która zabrała nas poza granice Dubaju. Po drodze zebraliśmy jeszcze jednego Australijczyka i razem z trzema Irlandkami ruszyliśmy w stronę wydm.



Po 40 minutach jazdy pierwszy przystanek - oczywiście w przydrożnym sklepie, który służy do nabijania kasy na turystach. Woda po 8 AED, lody po 10 AED. Na szczęście byliśmy wcześniej przygotowani i nie skorzystaliśmy z oferty "special price for you my friend", która okazała się atrakcyjna dla innych.



Powoli gubimy Dubaj i wjeżdżamy na odcinek, z którego korzystają chyba same jeepy, wiozące turystów w piach.





Niedługo później dojeżdżamy na miejsce. Wszystkie jeepy tracą trzy czwarte powietrza z opon i zaczynamy.


Od tego momentu wszystkie luźne przedmioty chowamy pod fotele i zaczynamy godzinę jazdy po wyskokach, wybojach i spadkach. Pierwsza odpada jedna z dziewczyn z Irlandii, która niemal w biegu wyskakuje z auta i wstrzymuje naszą zabawę. W ofercie wycieczki było wyraźnie napisane, aby nic nie jeść na kilka godzin przed ;) 

Gdy zaczyna się ściemniać i zachód słońca już bliski docieramy do celu, czyli na kolację. W końcu!




Częstotliwość, z jaką są organizowane wycieczki i początek okresu posezonowego działają na naszą korzyści. Unikamy tłumów i na spokojnie możemy skorzystać z czego chcemy.

Choć najciekawszą atrakcją dla mnie okazały się samoloty podchodzące na lotnisko DXB, które ocierały się o księżyc.




Daleko w oddali widać wieżowiec Burj Khalifa.


Kompleks, do którego przyjechaliśmy składa się z części jadalnej, namiotu z sziszą, henną, miejscem gdzie można jeździć na wielbłądach, quadach i desce snowboardowej po wydmach. Ponadto kącik z arabskimi ciepłymi napojami.


Z góry prezentowało się to w ten sposób:


Zbliża się zachód słońca.


Po zachodzie rozpoczęła się kolacja. Wybór był przeogromny, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Jakość potraw była bardzo wysoka, świetnie doprawione i wszystko smakowało super. Zachęcano nas do dokładek i spróbowania wszystkiego. Podczas jedzenia cały czas na scenie coś się działo. Z pełnymi brzuchami i zadowoleni około godziny 22:30 dotarliśmy do hotelu.

Myślę, że każdemu mogę polecić takie spędzenie popołudnia. Cena była niewygórowana jak na to, co otrzymaliśmy i bardzo nam się podobało.

CDN