środa, 23 listopada 2016

Z Łodzi do Amsterdamu na pokładzie Adria Airways. Indonezja część II.

Najlepsze wyjazdy zaczynają się w bólach. Tak, tym razem na pewno spakujemy się dzień, trzy, tydzień wcześniej! Nie róbmy po raz kolejny tego samego i nie odkładajmy wszystkiego na ostatnią chwilę. - ok, może innym razem. Jak zwykle wrzucamy do walizki wszystko w środku nocy, a budzik ustawiamy na 4:30, co oznacza aż 3 godziny snu.

Podróż zaczynamy od stawienia się na warszawskim Okęciu przy terminalu autobusowym, skąd do Łodzi zabierze nas Mercedes Sprinter firmy Okbus. Na Kaliską docieramy grubo przed czasem i na dwie godziny przed odlotem stawiamy się przy odprawie.

Adria Airways jest małym przewoźnikiem regionalnym, pochodzącym ze Słowenii. Obecnie w swojej flocie posiada zaledwie 14 maszyn, a od niedawna jedną z nich bazuje na łódzkim Lublinku. 
Firma jeszcze w marcu oferowała nam w podstawowej cenie biletu jedną sztukę bagażu rejestrowanego do 23 kg. Dzisiaj ta opcja jest już niestety płatna, ale my załapaliśmy się jeszcze na stare zasady. Na lot można odprawić się online - wybieramy miejsca 5C i 5D. Z daleka od silnika, tuż za zasłonką biznes klasy.

Boarding rozpoczyna się o czasie, do samolotu sprawnie przebieramy po płycie lotniska. Obłożenie rejsu kształtuje się na poziomie 75%. Większość stanowią pasażerowie tranzytowi.


Nasza dzisiejsza maszyna to Candair Regional Jet 700 o rejestracji S5-AAY, pod szyldem Adria lata od stycznia 2016, a swoją służbę zaczął w 2003 roku w barwach Lufthansy. 
Szybko wspinamy się na wysokość przelotową i rozpoczyna się serwis. Dla pasażerów klasy ekonomicznej przewidziany jest obfity poczęstunek w postaci wody mineralnej z wyborem opcji biorę lub nie biorę. Dla chętnych fakultatywny posiłek za 5-10€. Obsługa jest poprawna, ale też trudno wymagać czegokolwiek na tak krótkim locie. Podróż do Amsterdamu trwa niecałe dwie godziny. Jak zapewnia przewoźnik - podczas lotu można się nieco rozerwać korzystając z bezprzewodowego systemu rozrywki pokładowej. 


Nasze telefony jednak nie stwierdziły OnAira, dlatego musimy zadowolić się wersją papierową magazynu pokładowego oraz naszym przewodnikiem po Amsterdamie.


Dosyć szybko rozpoczynamy zniżanie do lądowania na lotnisku Schiphol. Po drodze mijamy tęczę z nieco innej perspektywy niż zwykle...


... a chwilę później ukazują się nam wściekle zielone tereny odebrane przed laty morzu. 


Przy terminalu stajemy punktualnie tuż obok rękawa. Deszczowa pogoda sprawia, że wszyscy w błyskawicznym tempie wspinają się po schodach, a my kierujemy się od razu po odbiór bagażu.


Do kolejnego lotu pozostało nam ponad 24 godziny. Na dobre witamy deszczowy Amsterdam i szukamy shuttle busa do hotelu. Lotnisko Schiphol jest doskonale oznakowane. Duże, ale i kompaktowe. Posiada w sumie jeden terminal, który został podzielony na strefy. W ubiegłym roku obsłużył ponad 58 milionów pasażerów, a ruch na nim stale rośnie.


Nasz hotel oddalony jest od lotniska o niecałe 15 minut drogi. Ibis Budget jest najtańszą opcją noclegu w tej okolicy, a główną zaletą jest dobre połączenie z centrum. Na lotnisko można dojechać bezpłatnym autobusem, który kursuje w godzinach odlotów co około 20 minut. Do centrum w 30 minut dojedziemy autobusem numer 69 firmy GVB. Przystanek autobusowy "Knooppunt Schiphol Nrd" jest oddalony 5 minut spacerem od hotelu. Po drodze należy przesiąść się w tramwaj numer 2, którym dojedziemy w dowolne miejsce w ścisłym centrum. Bilet jednorazowy na 60 minut kosztuje 2,90€, a dobowy 7,50€ - obejmuje on jednak tylko sieć przewoźnika GVB, czyli niektóre autobusy miejskie i wszystkie tramwaje oraz metro.

CDN