środa, 29 marca 2023

[SXM 2023] Paryż - St. Maarten by Air Caraibes

 W stronę Antyli Holenderskich zabiorą nas linie Air Caraibes. Polecimy najpierw lotem TX540 na pokładzie Airbusa A350-1000 (F-HTOO) z lotniska Orly do Pointe-à-Pitre na Gwadelupie.

Samolot ma niecałe dwa lata. Skonfigurowany: 24 biznes, 45 premium i 360 ekonomia, która jest mocno upchana w układzie foteli 3-4-3. 

Boarding rozpoczyna się ponad godzinę przed odlotem. Wiedzą co robią. Samolot jest wypchany prawie do ostatniego miejsca. Na szczęście nie aż tak bardzo, żeby nas nie zabrać. 

Dostajemy miejsca 16A, 12C i 37D. Przehandlowaliśmy 12C z większą przestrzenią na nogi na 16C oraz 37D jako miejsce przy przejściu na 16B jako to nielubiane środkowe i dzięki temu siedzimy razem.


Każdy pasażer klasy ekonomicznej dostaje koc, poduszkę oraz amenity kit, który zawiera skarpetki, opaskę na oczy i słuchawki.


Obok nas stoi A350-900 F-HHAV do Port-au-Prince w Haiti. Co ciekawe, tego dnia do Gwadelupy, razem z nami leci jeszcze jeden Air Caraibes na A330, Air France na B773 oraz dwa razy Corsair na A339. Trasa jest mocno uczęszczana, a jak patrzyliśmy po bookingach to wszędzie ponad 95% obłożenia. Sezon w pełni. 

Staropolskim zwyczajem obdarowujemy załogę słodyczami z Polski, co zostało docenione :)


Startujemy 40 minut po czasie i lecimy prawie godzinę dłużej niż zapowiadano. Serwis ropoczyna się godzinę po starcie. Bardzo dobrym pomysłem jest umieszczenie menu w IFE. Każdy na spokojnie może się zapoznać z wyborem gorących porcji oraz wyborem napojów, który jest bogaty i dobrze przemyśleć swój wybór :) Oprócz standardowego wina czy piwa można popróbować innych alkoholi.


Jeśli chodzi o wielkość porcji to tutaj pozytywne zaskoczenie. Podane na dużej tacy, która pokrywa cały stolik i jest co zjeść. Oba ciepłe dania zjadliwe od początu do końca.



Lot spokojny, trochę turbulencji, fotele mało wygodne, konfiguracja raczej czarterowa. Trochę śpimy, trochę próbujemy różnych drinków na bazie napoju z guawy. Powinniśmy jednak już dawno zniżać, a dopiero zaczyna się serwis. Jogurt i chlebek cytrynowy. 


Trochę nas to niepokoi, bo IFE pokazuje godzinę lądowania o 15:45. Nasze 1:45 h na przesiadkę właśnie skurczyło się do 30 minut. Jako, że podróżujemy na biletach staff to nie należy nam się opieka i hotel przy utraconej przesiadce. A do tego czas raczej słaby na przeładowanie bagaży.


Drzwi otwierają się o 15:50. Nasz kolejny lot na St. Martin odlatuje za 25 minut.